Mieszkańcy dawnej Perunki

„Piorunka - Perunka i jej mieszkańcy” to kolejna książka Adama Barny, napisana wspólnie z urodzonym w Piorunce Dymitrem Rusynko.

   – Do jej napisania nakłonili mnie dawni mieszkańcy – mówi Adam Barna. – Podjąłem temat, bo znałem ich od 1947 roku. W Stodołowicach, dzisiejszych Studzionkach, niedaleko Rudnej, zostali osiedleni trzy tygodnie po nas, rodzinach z Czarnego.
   – Piorunce dotąd nie poświęcono większej publikacji, a na nią zasłużyła. Mógł nam pomóc w tym mający niemałe doświadczenie pan Barna – stwierdza Dymitr Rusynko, przewodniczący Koła Stowarzyszenia Łemków w Legnicy.
   Sześcioletni wówczas chłopiec niewiele zapamiętał z rodzinnej wsi, opuszczając ją wraz z rodzicami i rodzeństwem 29 czerwca 1947 roku, więc trzeba było oprzeć się na solidnych materiałach. Autorzy wspomnienia, fotografie oraz publikacje zbierali przez dwa lata, spotykając się z mieszkańcami Piorunki w okolicach Przemkowa, Rudnej i Studzionek. Pisanie zajęło im pół roku i oto ukazała się niewielkim nakładem (250 egzemplarzy) „Piorunka – Perunka i jej mieszkańcy”. Zatrzymanie w słowie pisanym ostatnich żywych wspomnień byłych mieszkańców wsi umożliwiło czytelnikom podróż sentymentalną do bliskich sercu miejsc sprzed 1947 r., choć książka opisuje także ich późniejsze życie na Dolnym Śląsku.
   – Przywieziona kilka dni temu z drukarni rozchodzi się jak świeże bułeczki. Ludzie kupują po pięć, sześć egzemplarzy – mówi Dymitr Rusynko.
   Napisana w języku polskim, co smutne dla Łemków, jest swoistym znakiem czasów, wynikiem asymilacji, ale też i wygodnictwa. Młodszemu pokoleniu pisanie i czytanie w języku przodków utrudniło wycofanie języka rosyjskiego z programu nauczania.
   
   Z NAJSTARSZYCH ZAPISKÓW
   Nazwa wsi pochodzi od gromowładnego Peruna, jednego z największych bóstw pogańskiej Słowiańszczyzny, szczególnie czczonego na Rusi. Podobno, jak głosi legenda, w miejscu, gdzie dziś stoi grekokatolicka cerkiew św. św. Kosmy i Damiana, przed przyjęciem chrześcijaństwa, stał jego posąg.
   Wedle kronik Piorunka była w okolicy ostatnią, założoną w 1634 roku, wsią należącą do Klucza Muszyńskiego, zwanego też Państwem Muszyńskim, pozostającego w posiadaniu biskupów krakowskich. 12 sierpnia 1580 roku biskup Piotr Myszkowski nadał prawem arendy sołtysowstwo szlachcicowi z Florynki Hieronimowi Michnowiczowi i jego spadkobiercom. Wtedy też wytyczono granice Perunki. Można przypuszczać, że data ta to także początek miejscowej parafii. Najstarszy dokument jej dotyczący, podpisany na zamku w Bodzentynie 9 marca 1641 roku przez biskupa Jakuba Zadzika, mówi o przyłączeniu parafii i cerkwi do sąsiednich Brunar. Kolejny dokument związany z parafią to zapis na starej Ewangelii, z którego dowiadujemy się, że 21 maja 1643 roku zakupił ją Grigorij Prokopowycz i że pod groźbą klątwy 318 Ojców I Soboru w Nicei z 325 roku nikomu nie wolno jej stąd zabrać.

   Dopiero w 1763 roku uregulowano na mocy dokumentu, podpisanego przez biskupa Kajetana Sołtyka 12 lutego na zamku w Kielcach, stan majętności parafialnych. Jeden łan sołtysi, z którego przez lata utrzymywali się kapłani miejscowej cerkwi, jeszcze w 1640 roku zakupił wielebny Maciej Bodniewicz, ale formalnego nadania dla piorunczańskiej parafii nie posiadał. Łan tejże cerkwi i kapłanowi jej na wieczne czasy za posażny i erekcjonalny przywłaszczamy, uznajemy na fundacyję wieczną naznaczamy – zapisano.
   Ponadto w 1780 roku wyznaczono wedle starego zwyczaju: pro vino et hostiis ad usum altaris na potrzeby proboszcza zarówno z parafii w Czyrnej jak i Piorunce gospodarz z każdej roli miał obowiązek dawać kopę owsa i cztery chleby.
   Z dokumentu biskupa Sołtyka wynika, że przyłączenie cerkwi w Piorunce do parafii w Brunarach było krótkotrwałe, bo jak mówi: Od wieków z parafią w Czyrnej jedną ręką były rządzone. Skąpe informacje o życiu wsi z lat 1580-1634 są skutkiem pożaru cerkwi w Czyrnej, gdzie znajdowały się przypuszczalnie księgi parafialne Perunki. Jest wielce prawdopodobne, że nadania biskupów krakowskich z lat 40. XVII wieku dla wówczas jeszcze prawosławnej parafii miały przygotować grunt dla późniejszej parafii grekokatolickiej, kiedy to oficjalnie w 1692 roku diecezja przemyska przeszła na unię.
   Trójdzielna cerkiew w typie północno-zachodnim św. św. bezsrebrników Kosmy i Damiana znajduje się w środku wsi, po prawej stronie wchodząc od oddalonego o trzy kilometry Berestu. Została wzniesiona w 1789 roku, na pewno na miejscu poprzedniczki, a przebudowana w 1909 roku służyła całej społeczności Piorunki do 1926 roku.
   
   POMIĘDZY GÓRSKIMI PASMAMI
   – Perunka była wsią bardzo ładnie położoną – mówi Adam Barna.
   Trzy kilometry od głównej drogi traktowej, wiodącej z Grybowa przez Hutę i Krzyżówkę do Krynicy, na niezalesionej górskiej płaszczyźnie, wzdłuż górskiej rzeczki Mostyszy ciągnęło się około stu dwudziestu chyż oraz pola uprawne, otoczone średnio zalesionymi pasmami górskimi, sięgającymi ponad 700 m n.p.m.
   Liczba ludności we wsi utrzymywała się na podobnym poziomie. Szematyzm z 1879 roku podaje, że we wsi mieszkało 445 dusz, w 1909 roku 491. Po drugiej połowie XIX wieku zaczęła się masowa emigracja mieszkańców. Do Stanów Zjednoczonych, Kanady, Argentyny z parafii w Czyrnej i Piorunce wyjechało za chlebem ponad dwieście osób.
   Paweł Rusynko, dziadek współautora książki, w 1900 roku odbył służbę w wojsku cesarza Franciszka Józefa. 14 lat później został uznany za wroga monarchii i wraz z ośmioma mieszkańcami Perunki osadzony w Talerhofie. – Dziadek trafił do obozu przez fałszywe oskarżenie pewnej Cyganki – wyjaśnia Rusynko.
   We wsi mieszkała jedna rodzina cygańska. Pewnego razu, w 1913 roku, do Marii Rusynko przyszła, jak to miała w zwyczaju, Cyganka z prośbą o pożyczenie korca owsa. Gospodyni, nie mając zapasów, tym razem odmówiła. Rozgniewana kobieta na odchodnym rzuciła: „Ty mnie jeszcze popamiętasz!”. We wrześniu 1914 r. na podstawie jej donosu o współpracy z Rosjanami mąż Marii został aresztowany bez sądu, opuszczając żonę i dwóch synów, 7-letniego Daniela i 4-letniego Mikołaja.

   POLITYCZNE REPRESJE
    Piotr Kuźmiak, Herasym Jedynak, Afanasij Buranycz, Józef Dziadyk, Piotr Hopej, Jan Ślusarczyk i Teofil Ślusarczyk podzielili los Pawła Rusynko oraz blisko dwóch tysięcy Łemków. 17 stycznia 1915 roku. W nocy zmarło 15 osób. Władze obozu w pośpiechu zamieniają barak nr 12 na szpital, gdyż w innych szpitalach zabrakło już miejsc. Prawie w żadnym baraku nie ma już zdrowych więźniów, prócz naszego. Z naszego baraku zabierają codziennie do roboty po 170 osób. Od lekarzy dostaliśmy naftę, którą nacieramy ciało dla ochrony przed wszelkim robactwem. (...) Tego dnia w łagrze zmarły kolejne 23 osoby... – wspomina w „Dzienniku Łemka z Talerhofu” Teofil Kuryło. Następnego dnia w obozie odbyło się święcenie wody i pogrzeb dwunastu internowanych. Nie nastrajało to optymistycznie. Teofil Ślusarczyk nie przeżył trudnych warunków obozowego życia, zmarł 22 marca 1915 roku. Pawłowi Rusynko po powrocie z Grazu niedługo dane było cieszyć się wolnością. Wyczerpany i schorowany przeżył w Piorunce zaledwie kilka miesięcy.
   Doświadczenia wyniesione z frontów pierwszej wojny światowej oraz ruch polityczny na Łemkowszczyźnie o tendencjach separatystycznych, przyczyniały się do tego, że młodzi mężczyźni na początku lat 20. nie garnęli się do wojska. W 1921 roku tylko z jednego przewodu sądowego wynika, że w powiecie grybowskim od służby wojskowej uchylało się 172 mężczyzn, w tym trzech z Piorunki. Latem było im łatwiej, bo ukrywali się w lasach. Zimą schodzili do wsi. Władze urządzały łapanki na dezerterów. W ten sposób schwytano i wcielono do wojska Hawryła Słotę i Ilka Cidyłę z Piorunki. W Tyliczu, Muszynce i sąsiednim Bereście rozstrzelano po jednym uciekinierze.
   
   CERKIEW A SZKOŁA
   W 1928 roku w Piorunce zbudowano pierwszą publiczną szkołę podstawową. Wcześniej we wsi istniała nie rejestrowana szkoła parafialna. Na pewno w 1909 roku uczył w niej diak Antoni Cidyło, co odnotowuje „Szematyzm duchowieństwa grekokatolickiego”. Proboszczem w Czyrnej i Piorunce był urodzony w 1825 roku, a wyświęcony w 1851 o. Antoni Konstantynowicz, o czym dowiadujemy się jeszcze z Szematyzmu wydanego w 1879 roku. Na majątek parafii składało się 158 mórg pola ornego, 30 mórg łąk, 9 pastwisk oraz 24 metrów i 600 sążni lasu. W 1909 roku, zapewne ze względu na sędziwy wiek duchownego i wielkość obydwu, liczących ponad tysiąc wiernych, parafii, wyznaczono młodego wikarego, o. Włodzimierza Mochnackiego, urodzonego w 1870 roku, wyświęconego w 1896.
   Na początku stulecia w Piorunce działały Czytelnia im. Michała Kaczkowskiego, skupiająca trzydziestu członków, Bractwo Cerkiewne św. Mikołaja – 113 oraz, w obydwu wsiach, Bractwo Trzeźwości, liczące 43 członków.
   Dostęp miejscowych dzieci do oświaty był trudny. Te z końca wsi musiały wędrować dodatkowe trzy kilometry, żeby dotrzeć do odległej o dwa kilometry szkoły w Czyrnej. Najgorzej bywało podczas srogich zim, kiedy to brakowało odpowiedniego obuwia i odzieży. Niektóre zmuszone były zostać w domu. Jednak rodzice starali się organizować naukę na miejscu, udostępniając własne chyże. Mieszkańcy pamiętają, że tymczasowa szkoła mieściła się między innymi w izbie użyczonej u Porfirego Kuźmiaka.

   Od końca listopada 1926 roku, po schizmie tylawskiej, parafie grekokatolickie masowo zaczęły powracać do prawosławia.
   My zawsze uważaliśmy, że jesteśmy prawosławnymi i tak przekonywał nas nasz proboszcz Teofil Kaczmarczyk, więzień Talerhofu i wielki patriota. On powiedział: „Dzieci, nie patrzcie na Zachód, bo nasza kultura nie łacińska, lecz bizantyjska” – autorzy zamieścili w monografii wypowiedź Dymitra Trochanowskiego z Binczarowej. Poruszając ten temat podkreślają, że nie jest ich intencją roztrząsanie różnic religijnych, a jedynie przedstawienie istotnych dla społeczności Piorunki faktów historycznych. Idea powrotu do prawosławia do Piorunki dotarła z sąsiadujących z nią od strony wschodniej Śnietnicy i Izb oraz po stronie zachodniej Królowej Ruskiej, Boguszy, Binczarowej, Wawrzki i Florynki. Przed wybudowaniem szkoły i nowej cerkwi nabożeństwa dla prawosławnych w Piorunce odbywały się na miejscowym cmentarzu przy cerkwi, a później w świetlicy grekokatolickiego diaka Sergiusza Bortniczaka.
   W piśmie z 21 września 1928 roku metropolia zwracała się do Ministerstwa Wyznań i Oświaty Publicznej o przyłączenie kilku istniejących już parafii prawosławnych, m.in. w Czyrnej, do parafii wiodącej w Królowej Ruskiej – Boguszy.
   Wraz z powiększeniem się liczby wiernych („Szematyzm duchowieństwa grekokatolickiego z 1936 roku” podaje stan wiernych w Piorunce: 307 prawosławnych i 174 grekokatolików) użyczona świetlica nie wystarczała i postanowiono nabożeństwa przenieść do miejscowej szkoły.
   Do 1936 roku szkoła pełniła zatem podwójną funkcję. Pierwsi księża zamieszkali u Grzegorza Kuncika, który przeznaczył plac pod budowę plebani. Klemens Szkarupski, wiejski pisarz przy sołtysie, którego zadaniem było m.in. szacowanie zapotrzebowania na drewno z lasów gromadzkich, wskazał, że jest ono potrzebne parafii prawosławnej zarówno pod budowę domu parafialnego, jak i świątyni. Po wybudowaniu w latach 1927-28 plebani, wierni postanowili, że głównym odpowiedzialnym za budowę świątyni będzie proboszcz, o. Stefan Paszkiewicz. Plac pod budowę, ofiarowany przez Tatianę Bortniczak i Tadeja Fedorczaka, wyświęcono w 1932 roku.
   Nową cerkiew postanowiono wybudować w stylu wschodniogalicyjskim, na planie krzyża, zwieńczoną trzema kopułami. Zatrudniono pięcioosobową grupę budowniczych Hucułów z Kołomyi, którzy mieli powstającą świątynię upodobnić stylem do cerkwi w Bartnem. Prace rozpoczęto jeszcze przed poświęceniem placu, łupiąc pochodzące z kamieniołomu Bodniewiczów w Czyrnej oraz Dziadyków w Piorunce, a także z okolicznych pól kamienie na podmurówkę oraz zwożąc co ładniejsze drzewo z miejscowego lasu. Wkład mieszkańców w przedsięwzięcie był nie tylko materialny. W wyznaczonych przez majstrów terminach stawiali się na placu budowy w charakterze pomocników. Owo zaangażowanie doceniły władze cerkiewne, które – mając na uwadze sytuację w Czyrnej, gdzie do prawosławia wróciła mniejsza część mieszkańców – ustanowiły Piorunkę w marcu 1936 roku parafią – matką.

   Wyświęcenia nowo wybudowanej cerkwi, także św. św. Kosmy i Damiana, w 1936 roku w imieniu biskupa Szymona dokonał dziekan lwowski, archimandryta Beniamin w asyście wielu duchownych. 10 stycznia 1937 roku poświęcono przywieziony na saniach z ludwisarni Felczyńskich w Przemyślu, a umieszczony na wolno stojącej dzwonnicy, 700-kilogramowy dzwon, ze specjalnie wykonaną inskrypcją, dzięki której w listopadzie 2001 roku udało się odzyskać go i umieścić przy cerkwi prawosławnej Świętej Trójcy w Gorlicach.
   Wreszcie nauka w szkole nie musiała odbywać się na zmiany. Niestety, stała ona na niskim poziomie. W 1933 władze oświatowe wprowadziły język łemkowski w oparciu o „Bukwar” i „Pierwszą czytankę”, ale tylko dla dzieci z dwóch najmłodszych klas. Po czterech latach, bez żadnego wyjaśnienia, lekcje usunięto.
   Adamowi Ziębie, pierwszemu nauczycielowi i kierownikowi szkoły, przydzielono drugiego pedagoga, Ryszarda Chrzanowskiego. Kierownik Zięba cieszył się uznaniem w starostwie, miał też wyraziste poglądy polityczne. Z końcem sierpnia 1939 roku dopuścił się wielce niepedagogicznej prowokacji. Nocną porą ze ścian w klasach szkolnych pozrywał portrety najwyższych dostojników państwowych i godło państwowe, które zniszczył na podłodze. Wczesnym rankiem powiadomił o tym policję i starostwo w Nowym Sączu. Do wioski przyjechali przedstawiciele Starostwa, Prokuratury i Policji, przeprowadzając przesłuchania, lecz winnych nie znaleziono i nikogo nie wywieziono do więzienia w Berezie Kartuskiej, gdyż taki był zamiar prowokatora – napisał Iwan Szafran w „Naszi neszczasni lemkiwski doli”, wydanej w Kanadzie w języku ukraińskim, były uczeń tej szkoły.
   Oskarżeni najstarsi uczniowie, Jurek Adamiak i Jan Dziubiński, okazali się niewinni, winnego wskazały odciski palców. Podobno został zatrzymany i osadzony w więzieniu w Nowym Sączu. Po pierwszym września nikt nie dociekał, co się z nim stało. (cdn)
   
   Anna Rydzanicz
   fot. archiwum Dymitra Rusynko
Przegląd Prawosławny nr 5(263), maj 2007