Wieś Buczyna leży 120 kilometrów na zachód od Wrocławia. We wsi stoi cerkiew. Ledwie stoi. Ściany ma popękane, miejscami z wykruszonymi cegłami. Fundament też zgubił wiele kamieni. Cały system konstrukcyjny ledwie dźwiga świątynię, która - jeśli go nie wesprzeć - zwyczajnie rozejdzie się na boki, a dach runie. Wymiany domaga się posadzka, okna, drzwi, nadproża. - To chyba najpilniej potrzebująca remontu cerkiew w Polsce - mówi proboszcz parafii w Buczynie, o. Piotr Sokołowski.
Przed wojną, od 1875 roku świątynia służyła niemieckim ewangelikom, od 1948 roku - prawosławnym. Tu po wojnie, na wcześniej „oczyszczonych” ziemiach, osiedlono Łemków. Wyrwano ich z Bielicznej,
Izb, Brunar, Czarnej, Klimkówki, Binczarowej, Florynki. Przywieziono do wsi rozsianych w pobliżu Buczyny - Kłębowic, Nowego Dworu, Nowej Kuźni, Przesiecznej, Radwanic, Sieroszowic.
Jak wtedy wyglądał poewangelicki kościół w Buczynie, bo w nim zaczęli gromadzić się Łemkowie na modlitwę? "Strasznie, całkiem zniszczony, gołe ceglane ściany i dziurawy dach, wymagał
kapitalnego remontu. Wiele trzeba było wspólnej pracy, aby można było w nim bezpiecznie odprawiać liturgię" - zapisano
w jednym z dokumentów wspomnienie świadka.
Pierwszym proboszczem i organizatorem parafii w Buczynie był o. Wiktor Masik. Odszedł w 1958 roku.
Za naprawianie dachu, sufitu, okien i drzwi Łemkowie zabrali się w 1954 roku. Co raz wstawiali też nowe szyby, bo im je ktoś wybijał, zacierali obraźliwe napisy na murach. I
zacierali niechęć do siebie na obcej ziemi. Swoją uczciwością i pracowitością.
Łemkowie z Buczyny i okolic jeszcze raz, w latach osiemdziesiątych, remontowali świątynię, ale nie była to próba udana.
Teraz stanęli przed wyborem. Budować nową cerkiew - tak byłoby taniej i duży prawie hektarowy plac wokół niej na to pozwala - czy remontować starą?
- Remontować - zdecydowali. Musimy uszanować modlitwę na tym miejscu wielu pokoleń Niemców, trwającą co najmniej od 1752 roku.
A i dla Łemków to miejsce było namodlone. Projekty przebudowy świątyni
Zaproszono architekta z Białegostoku, dr. Jerzego Uścinowicza.
Jemu też o wiele prościej byłoby zaprojektować nową cerkiew. Ratować konstrukcję cerkwi i jej wnętrze dostosować do potrzeb sprawowania prawosławnej liturgii - to były zadania dla
architekta najważniejsze. Trzecie, niemal równorzędne, przenieść tu na Śląsk, oddalony od Florynki czy Izb setki kilometrów, choćby okruch tamtej Łemkowszczyzny, wyznaczonej cerkwiami niczym
słupami granicznymi.
Murowana, z zewnątrz przypominająca stodołę, poewangelicka świątynia, w koncepcji Uścinowicza, nabrała charakteru typowej łemkowskiej cerkwi. Nad dachem, oczywiście zmienionym, będzie się
piętrzyć, wyniesiona na bębnie, kopuła. Kopuła też zwieńczy dzwonnicę, która zostanie dobudowana do cerkwi, tworząc z nią integralną całość.
Wewnątrz oś pod bębnem i kopułą będzie wyraźnie wyznaczać pionową orientację, zawsze w cerkwiach obecną. Ów pion podkreślą dodatkowo cztery słupy, dźwigające bęben, a zarazem
odciążające ściany w dźwiganiu ciężaru dachu.
Koncepcja ta wprowadza klasyczny dla prawosławia układ wnętrza, a nade wszystko tradycyjną symboliczną strukturę świątyni.
Łemkowskie cerkwie w Powroźniku, Owczarach, Kwiatoniu, Hańczowej, Uściu Gorlickim, Świątkowej Wielkiej wyznaczyły jakby szlak dla odległej cerkwi w Buczynie, na razie w rysunkach
architekta.
Buczyna może stać się swoistą manifestacją łemkowskiej kultury, zdolnej wytrysnąć w każdym miejscu. Człowiek, który zachowa w sercu swe korzenie, będzie je pielęgnował i na ziemi,
która nie zawsze była mu przyjazna.
- Zebraliśmy już pierwsze pieniądze na remont - mówi o. Piotr Sokołowski. Mamy nadzieję, że rozpoczniemy go w tym roku.
To nie jest pierwszy poważny finansowy wysiłek buczyńskiej parafii. Od kilku lat jest tu remontowana plebania, też poewangelicki budynek, uznany za zabytkowy.
Parafia liczy 50 rodzin. Remont plebanii i cerkwi to dla nich ogromny wysiłek.
Czy zechcemy z nimi podzielić trud i radość budowania? Mając taką nadzieję, podajemy numer konta parafii w Buczynie:
Tekst: Anna Radziukiewicz
fot. Jerzy Uścinowicz
Przegląd Prawosławny nr 3 (marzec 2005r.)