Po zgliszczach Pascha

Mało kto wierzył, że wyświęcenie cerkwi w Komańczy nastąpi tak szybko. 13 października 2010 roku, dokładnie cztery lata i miesiąc po pożarze, który doszczętnie zniszczył zabytkową świątynię Opieki Matki Bożej z 1802 roku, w mglisty i chłodny poranek, setki wiernych z diecezji przemysko-nowosądeckiej, pielgrzymi, goście i duchowni oczekiwali na przybycie metropolity Sawy wraz z arcybiskupami przemyskim i nowosądeckim Adamem, lubelskim i chełmskim Ablem, lwowskim i halickim Augustynem oraz biskupem gorlickim Paisjuszem. U wrót świątyni hierarchę ridnym słowem witały dzieci kwiatami oraz chlebem i solą starosta parafii, Teodor Harhaj.

Gdyby nie przycięte dwustuletnie drzewa, wciąż strzegące ocalałej od ognia dzwonnicy, nikt nie uwierzyłby, że pożar miał miejsce. Nową cerkiew odbudowano w takim samym kształcie.
– Po cierpieniu mamy radość. Wierzymy, że ta świątynia będzie służyła wiernym aż do skończenia świata. Wyświęcenie świątyni to jej chrzest – zwrócił się do zgromadzonych metropolita Sawa.
– Poświęceniem cerkwi przywołaliśmy łaskę Świętego Ducha – mówił arcybiskup Abel w czasie liturgii. Przypomniał początek lat 80., kiedy jako proboszcz Komańczy wraz z parafianami przystąpił do remontu starej świątyni. Odnawiano polichromię i ikonostas dzięki przychylności ówczesnego wojewódzkiego konserwatora zabytków, profesora Wiktora Zina. – Kiedy cerkiew spłonęła, mało kto wierzył, że nastanie taki świąteczny dzień. Odwołując się do historii biblijnego Hioba, powiedział:– Dziś, po wielu bolesnych doświadczeniach, przeżywamy radość Zmartwychwstania Pana Naszego, naszych ziem i cerkwi w Komańczy.
– Ściany świątyni można zniszczyć, ale nie wiarę. Ciężkie doświadczenia, które przeżyliśmy, sprawiły, że nasza wiara się wzmocniła (...). Naród tej ziemi przeszedł wiele prób, ale wciąż żyje. I będzie, bo taka jest wola Boża. Jeżeli byłoby inaczej, tej świątyni by nie było. Świątynia rosła z trudnościami, ale raduje wzrok i serca każdego z nas – mówił władyka Sawa po zakończonej liturgii. – Nikt nie przypuszczał, że relikwie św. Maksyma, który orosił krwią tę ziemię, znajdą się w ołtarzu. Bóg jest potężny i wszechmocny i to on czyni cuda. To, co stało się w Komańczy jest cudem XXI wieku.
Metropolita dziękował wszystkim, którzy się do tego przyczynili. Urzędnikom państwowym, samorządowcom, wójtowi gminy Komańcza, duchownym, ofiarodawcom, a szczególnie arcybiskupowi Adamowi. Za oddanie ludziom i tej ziemi. Za troskę o zachowanie bogactwa tradycji, od wieków tu kontynuowanej. Życzył władyce Adamowi sił i długich lat posługi dla dobra Łemków, wiernych diecezji przemysko-nowosądeckiej i Cerkwi. Podziękował również o. Markowi Gocko, proboszczowi parafii w Komańczy, nagradzając złotym krzyżem, zaś dziekanowi sanockiemu, o. Julianowi Felenczakowi, przewodniczącemu komitetu odbudowy, podarował własny krzyż z ozdobami. Za pracę dla dobra Cerkwi nagrodził ich orderem św. Marii Magdaleny II stopnia, a orderem III stopnia starostę Teodora Harhaja, Włodzimierza Kopylca – psalmistę, a także sołtysa i radnego gminy, Stefana Harhaja – byłego skarbnika rady parafialnej, Stanisława Bielawkę – wójta gminy Komańcza, Jana Kraczka – dyrektora Lasów Państwowych z Lublina (dawniej w Krośnie), Bogdana Strusia – byłego starostę powiatu sanockiego. Podziękował dyrygentce diecezjalnego chóru Irmos Mariannie Jarej za świąteczną oprawę uroczystości. Dziękował przedstawicielom władz i wszystkim dobrym ludziom, dzięki którym świątynia stanęła. – Dla garstki ludzi z Komańczy to druga Pascha, wielka radość – powiedział. Dziękował wszystkim ofiarodawcom.
Świeżo konsekrowana cerkiew otrzymała cenne dary – naczynia liturgiczne od władyki Sawy, Chełmską Ikonę Bogarodzicy od władyki Abla. Władyka Augustyn podarował ikony z moszczami św. Iowa i św. Amfilochjusza. Nową Ewangelię ufundował Jurij Harhaj, były parafianin, który przyjechał na uroczystości poświęcenia z Kanady.
– Mieliśmy nadzieję, że cerkiew zostanie odbudowana – mówi chrzczony w niej 84-letni Stefan Harhaj. – Na szczęście została dzwonnica. Włodzimierz Kopylec, przewodniczący parafialnego komitetu odbudowy, pamięta, jak dzień po pożarze pojawił się władyka Adam z o. Felenczakiem i zobowiązał się pomóc w odbudowie, co było ogromnym wsparciem dla jednej z najmniejszych, bo liczącej 35 wiernych w szesnastu domach, parafii na Podkarpaciu.
– Masz zrobić tak, aby pod dzwonnicą w niedzielę odbyła się liturgia – wspomina „kapitańskie” polecenie władyki Teodor Harhaj. O. Felenczak przywiózł materiał oraz ekipę z Morochowa. Dobudowano do dzwonnicy część ołtarzową i już w niedzielę 17 września 2006 roku odbyła się pierwsza liturgia. Zimą jednak przenieśli się do domowej cerkwi, urządzonej na plebani.
– Na początku nie bardzo wierzyłem, że nam się uda – mówi sołtys. – Pomogło przekonanie, że nie jesteśmy sami. „Wspólnota Leśna” w Komańczy wspierała komitet odbudowy drewnem, z zakładu karnego w Łupkowie skierowano ośmiu więźniów. Pieniądze przysyłali także turyści.
W 2007 roku, kiedy dzięki dotacjom ministerstwa kultury przystąpiono do prac, wyremontowano dzwonnicę oraz okalający cerkwisko mur. Przy kopaniu fundamentów natrafiono na warstwę spalenizny po poprzednim pożarze z 1800 roku. Bryła cerkwi z około 1530 roku była mniejsza. Podczas prac natrafiono na kości zmarłych, szczątki szat liturgicznych, które pochowano przy cerkwi.
– Decyzja o rekonstrukcji cerkwi była najlepszą, jaką można było podjąć – mówi o. Gocko. – Bóg pisał scenariusz. Dzięki dobrze zachowanej dokumentacji udało się szczegółowo rozrysować cerkiew. 14 października 2007 roku wyświęcono kamień węgielny. Rok później wierni mogli się już modlić w pustych ścianach bez podłogi. W 2009 roku na Pokrowę spadł śnieg. Przez otwory okienne do cerkwi wpadały jesienne liście.
Pozyskanie funduszy wymagało stosownej wiedzy, więc trzeba było wiele się uczyć. Największym wyzwaniem było przystąpienie do projektu transgranicznego „Dwie cerkwie”. Fundusze unijne pozwoliły na dokończenie rekonstrukcji i ikonostas. Ojcowie Gocko i Felenczak wraz z księgową urzędu gminy, partnera wiodącego, brali udział w dotyczących projektu konferencjach w Rzeszowie i Krakowie. – Pomoc rady gminy można ocenić na szóstkę – wspomina Włodzimierz Kopylec. A przecież trzecia pod względem obszaru gmina w Polsce liczy tylko 5,5 tys. mieszkańców.
W 2010 roku powstawał ikonostas inspirowany spalonym, uznawanym za najpiękniejszy w tej części Karpat, wykonanym na Zakarpaciu w 1832 roku. Szkielet drewniany, w tradycyjnej technice marmuryzacji w kolorach kamieni szlachetnych – malachitowo-turkusowym ze złotymi wykończeniami wykonała firma Andrzeja Szczepkowskiego z Sanoka, niegdyś związana z Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku. Natomiast ikony rozpisali Anna, Lidia i Mirosław Trochanowscy z pracowni ikonograficznej w Bielance. To, co zwykle wykonuje się w trzy lata, zrobiono w dziewięć miesięcy.
O. mitrat Jurij Hnatiw z parafii św. Andrzeja w Toronto, niegdyś posługujący w diecezji wrocławsko-szczecińskiej, specjalnie przyjechał na uroczystości poświęcenia cerkwi. Wraz z imością Anastazją, siostrą Stefana i Teodora Harhajów, bardzo przeżywali wydarzenia sprzed czterech lat, ale też cieszyli się z postępu prac. W spalonej cerkwi brali ślub. Dzięki ich ofiarności cerkiew wzbogaciła się o okazały mosiężno-kryształowy żyrandol.
Po liturgii w dzień Pokrowy władyka Adam przypomniał, że Bogarodzica nigdy nie pozostawia chrześcijańskiego narodu. – W modlitwach prosimy, aby okryła nas swoim omoforem, pokazała drogę.
Tego doświadczyli Marta i Jan, którzy wraz z dziećmi na uroczystości do Komańczy przyjechali z Dolnego Śląska. Cerkiew pomogła im odnaleźć ład i harmonię w życiu, przyjąć prawosławie. W Komańczy ochrzcili jedno z dzieci.
Dwudniowe uroczystości poświęcenia cerkwi w Komańczy, jak na prawdziwy kiermesz przystało, uświetnił trzygodzinny koncert zespołów w miejscowej świetlicy. Słuchano piosenek łemkowskich i białoruskich w wykonaniu działającego od 2008 roku przy parafii św. Włodzimierza w Krynicy młodzieżowego zespołu Nadija pod kierunkiem Ali Kamieńskiej, zespołu Łopienka z Cisnej w ukraińsko-polskim repertuarze folklorystycznym i zjawiskowej żeńskiej grupy Widymo pod dyrekcją Marianny Jarej. Wieczór zakończyli Osławianie, eksportowy zespół z Mokrego, pod kierownictwem Marzeny Onyszkanycz. Dzięki urzędowi gminy, społecznemu komitetowi i zaangażowaniu duchownych, świętować mogła cała związana z Komańczą społeczność.
Obok pamiątkowych folderów wydano bony transgraniczne, informujące o projekcie „Dwie cerkwie”, z wizerunkami cerkwi w Komańczy i słowackiej Haburze. Zebrane ze sprzedaży pieniądze zostaną przeznaczone na dalsze prace przy cerkwi.
Koszt odbudowy to dotąd 1,8 miliona złotych. Zakończył się dopiero jej najważniejszy etap. Jednak spłacać trzeba odsetki od kredytu zaciągniętego przed przystąpieniem do projektu. Brakuje też polichromii. W najbliższych planach pozostaje założenie zabezpieczeń przeciwpożarowych i antywłamaniowych, a także zrobienie schodów do cerkwi.
Za dwa lata trzecia w historii Komańczy cerkiew prawosławna będzie świadkiem 500-lecia wsi.


Anna Rydzanicz

fot. autorka