Z bunkra Cerkiew

Z bunkra Cerkiew / Anna Rydzanicz.- Przegląd Prawosławny, 2007, nr  6

Wsienocznym Bdienijem w cerkwi św. Maksyma Gorlickiego rozpoczęła się 18 maja 2007 roku uroczystość konsekracji pierwszej w Głogowie cerkwi prawosławnej. Służył arcybiskup Jeremiasz z duchownymi. Budowa cerkwi trwała niecałe cztery lata, lecz na ten moment prawosławni głogowianie czekali 25 lat. W 1982 roku, kiedy z inicjatywy nieżyjącego już dziekana okręgu lubińsko-legnickiego, o. mitrata Michała Żuka, zakładano w Głogowie filię parafii w Rudnej, mało kto przypuszczał, że w 80-tysięcznym mieście stanie cerkiew.

   Przed liturgią w sobotę 19 maja dokonano najważniejszego aktu konsekracji cerkwi – poświęcenia prestoła. Po modlitwach oczyszczających, umyciu ołtarza wodą i wonnościami z winem, drzwi świątyni zostały zamknięte. Wszyscy zgromadzeni wyruszyli w procesji z relikwiami św. Męczenników Betlejemskich, które zostały włożone do ołtarza.
   Kiedy zamontowano płytę ołtarzową, władyka Jeremiasz wyszedł do wiernych ze światłem. – Będziemy się modlić do Pana, aby ta świątynia służyła nam od dzisiaj do końca świata – powiedział.
   Głogowską parafię tworzą Łemkowie, Ukraińcy, Rosjanie i Bułgarzy.
   W kazaniu władyka nawiązał do wysiedlenia, najtrudniejszego okresu dla wiernych, kiedy musieli opuścić rodzinne strony, lecz nie zapominając o Bogu szukali nowych miejsc modlitwy.
   – Naszą drogą, drogą chrześcijanina, nie jest odpowiadanie złem na zło, nienawiścią na nienawiść, bo naszą drogą jest droga Zbawiciela Jezusa Chrystusa, który pokornie przyjął śmierć, aby zmartwychwstać. Jeśli w trudnych chwilach dnia powszedniego niesienie krzyża staje się ciężarem, należy pamiętać, że istnieje zmartwychwstanie. Ta cerkiew jest tego przykładem. Nowa cerkiew jest ofiarą tych, którzy tu się modlą, pracują, sercem czują potrzebę pomocy. To przede wszystkim triumf Zmartwychwstania Pańskiego, świadectwo dla nas wszystkich, niekiedy mało wierzących, niekiedy ofiarnych, niekiedy tak zmęczonych, że mamy ochotę powiedzieć: dosyć, ale mimo wszystko, zawsze jesteśmy w stanie znaleźć siłę.
   6 września 1914 roku, kiedy rozstrzelano św. Maksyma Sandowicza, kto mógł pomyśleć, że w Gorlicach czy w Głogowie stanie cerkiew? (…) Człowiek, który wówczas uwierzyłby w to, musiałby mieć prawdziwe ludzkie serce, głębokie, w którym miejsce znalazł Duch Święty. Taki człowiek uwierzyłby i my powinniśmy być takimi ludźmi.
   Zbudowanie cerkwi nie kończy dzieła, a zaczyna drogę człowieka, bo cerkiew jest dla nas wszystkich wzorem, gdzie znajduje się ołtarz, gdzie odbywa się tajemnica Eucharystii, ofiarowania, dziękczynienia. W sercu każdego z nas Zbawiciel powinien znaleźć swój prestoł, w którym powinna mieć miejsce ta Tajemnica. (…) Św. Maksym żyje w naszych sercach, w naszej wierze i tak jest ze wszystkimi świętymi. Im dalej śmierci, tym są bliżej nas, w naszej pamięci i jaśniej świecą. Jak wielkim świętym był Maksym Sandowicz docenią przyszłe pokolenia.
   
   
   Od kaplicy cmentarnej do pruskiego bunkra

   Samodzielną parafię Wszystkich Świętych zorganizował proboszcz z Rudnej o. Anatol Fedasz. Na początku tworzyło ją trzynaście rodzin. Nie wszyscy się ujawniali, a część na niedziele wyjeżdżała do swoich rodzinnych parafii.
   Cerkiewnik Mikołaj Płaskoń od 1977 r. mieszka w Głogowie. Pierwsze nabożeństwa odbywały się w bloku, dzięki życzliwości ewangelików.
   – Kiedy zaczynaliśmy odprawiać w cmentarnej kaplicy na Legnickiej, moja córka miała roczek – wspomina starosta cerkiewny Szymon Sorokanycz.
   Wielu przeszkadzało, że w czasie liturgii w kaplicy stały trumny. W kaplicy służyli i katolicy. Prawosławni, niezgodnie z kanonami, mogli liturgię rozpocząć najwcześniej o godzinie 13.
   – Wielka jest siła modlitwy – mówi o. Sławomir Kondratiuk, od osiemnastu lat proboszcz parafii, przyjeżdżający do cerkwi 25 kilometrów z Rudnej. Od początku wiernym towarzyszyła ikona Matki Bożej Nieustającej Pomocy, zabierana po każdej liturgii. Utensylia przynoszono w walizce.
   Sześć lat temu kaplicę zamieniono na kościół katolicki, chociaż wcześniej obiecano ją przekazać prawosławnym.
   – Występowaliśmy o lokal do adaptacji lub działkę – mówi Szymon Sorokanycz.
   Przez lata parafii składano różne propozycje, ale żadna głogowskim parafianom nie odpowiadała. Było stare przedszkole poza miastem, działka na Starym Mieście wymagająca badań archeologicznych na koszt zainteresowanych, pomieszczenia w podziemiach przy fosie miejskiej, przypominające katakumby, zniszczony kościół Bożego Ciała na Starym Mieście. Głos rady parafialnej podczas sesji rady miasta sprawił, że sześć lat temu przyznano Cerkwi XVIII-wieczny bunkier pruski na skraju miejskiego parku przy Chrobrego 2.
   W 1999 roku powstał komitet przebudowy bunkra na cerkiew. Dzień przed świętem św. Maksyma w 2000 roku w bunkrze odprawiono pierwsze wsienoszczne bdienije, a 6 września arcybiskup Jeremiasz poświęcił świątynię służącą wiernym aż do 18 maja 2007 roku.
   Wierni wystąpili z prośbą o zgodę na wybudowanie cerkwi nad bunkrem. Wniosek władze odrzuciły. Koncepcja nie pasuje do otoczenia, a bunkier stanowi zabytek – odpowiedziały. W rzeczywistości wówczas otoczenie to był zaniedbany park.
   Wraz z bunkrem przyznano prawosławnym zaledwie niespełna trzy ary działki.
   – Przejście z procesją było wręcz niemożliwe – mówi o. Sławomir Kondratiuk. – Kolejne ary parafia ujmowała stopniowo parkowi.
   
   
   Nowa cerkiew na starych fundamentach

   Architekt miejski Dariusz Wojtowicz zaprojektował cerkiew na fundamentach dotychczasowej kaplicy. Przychylny budowie okazał się ówczesny prezydent miasta Zbigniew Rybka, a także wojewódzki konserwator z Legnicy Zdzisław Kurzeja.
   Datki na budowę cerkwi zbierano na Watrze w Michałowie w 2003 roku. Pojawili się ofiarodawcy. Byli parafianie Michałowa Anna Dutkanycz i Włodzimierz Nalisnyk zaprosili do Nowego Jorku o. Sławomira i w tamtejszych parafiach pomogli zbierać pieniądze. Odbyły się dwie ogólnometropolitalne kolekty, a także, z błogosławieństwa biskupa Jakuba, pomogły trzy białostockie parafie – św. Eliasza, Hagia Sofia oraz Wszystkich Świętych.
   
   
   Perła głogowskiego parku
   
   Dzięki szczodrości Zachariasza Karafizi z Hanoweru udało się wykończyć w cerkwi posadzki z granitu, prestoł i większą część ikonostasu. Przy budowie pomagali głogowscy parafianie Anastazja i Grzegorz Dubecowie, na co dzień związani z budowlaną branżą.
   Tuż przed wyświęceniem cerkwi w Głogowie praca wrzała jak w ulu.
   – Jeszcze przed uroczystą wsienoszczną przykręcaliśmy przywiezione z Białegostoku carskie wrota – mówi Szymon Sorokanycz.
   Mikołaj Płaskoń bezpośrednio po pracy szedł do cerkwi. Do domu wracał nawet o 22. Do Łagoszowa Wielkiego Mikołaj Płaskoń przyjechał w 1947 roku jako roczne dziecko z Izb. Przywiązanie do cerkwi wyniósł z domu.
   – Pierwszy jesteś w cerkwi i ostatni ją zamykasz – powiedział o. Kondratiuk przy wręczeniu mu orderu III stopnia św. Marii Magdaleny.
   Arcybiskup Jeremiasz odznaczył również Szymona i Agatę Sorokanyczów, Zachariasza Karafizi oraz Grzegorz Dubeca.
   Agata Sorokanycz od początku dyryguje parafialnym chórem. Śpiewu uczyła się od ojca. Jan Durkot, psalmista w Izbach, potem w Legnicy był podporą prawosławia na Łemkowszyźnie i Dolnym Śląsku.
   – Parafia w Głogowie ma przyszłość. Co roku powiększa się o kilka osób – mówi o. Sławomir.

   Katarzyna Sorokanycz wrosła w parafię dzięki rodzicom. Dziś absolwentka wrocławskiej Akademii Muzycznej w Krakowie prowadzi zajęcia muzykoterapii z dziećmi specjalnej troski. Od najmłodszych lat przychodziła do cerkwi w każdą niedzielę. – Dziecko powinno być na liturgii, a wtedy potrzeba bycia w cerkwi przychodzi naturalnie – mówi.
   Podobnie uważa jej brat, o. Sławomir Sorokanycz, służący w Studzionkach i Buczynie. Przed założeniem głogowskiej parafii jeździł do Buczyny do dziadków. Dziadek Sorokanycz, psalmista tamtejszej cerkwi, wcześnie nauczył wnuka czytać po cerkiewnosłowiańsku i zabierał na pogrzeby, gdzie przyszły duchowny pomagał w czytaniu Psałterza. Po dziadku odziedziczył stare, przywiezione z Czarnej cerkiewne księgi.
   Obydwoje, utalentowani muzycznie, śpiewali w chórze surowo oceniani przez mamę, a chór w Głogowie należy do najlepszych w diecezji. Zachowane melodie, z uwzględnieniem synodalnych, pochodzą przede wszystkim z parafii łemkowskich i Podkarpacia. Prawosławni wpisali się w pejzaż miasta. W urzędzie miejskim o świątyni na Chrobrego mawia się „nasza perełka w parku”. Urząd Miasta podarował rododendrony i cisy do obsadzenia parafialnej skarpy.
   – Dzisiejszy dzień jest nagrodą dla tych ludzi za przywiązanie do Cerkwi i własnej kultury – podsumowuje o. Sorokanycz.
      Anna Rydzanicz
   fot. Aleksander Konachowicz
Przegląd Prawosławny 6(264) czerwiec 2007

Przegląd Prawosławny 6(264) czerwiec 2007