Cerkwią nazywa się świątynię chrześcijańską obrządku wschodniego - prawosławnego lub greckokatolickiego. (Grekokatolicy uznają zwierzchność papieża i te same zasady wiary, co katolicy rzymscy, ale zachowali odrębną liturgię i wiele tradycji wschodnich). Obecnie wiele dawnych łemkowskich świątyń służy jako kościoły parafii rzymskokatolickich, ale biorąc pod uwagę ich rodowód, nadal określa się je jako cerkwie.
Z różnych perełek architektury, jakie napotkałyśmy na swoich szlakach, największe wrażenie zrobiły na nas cerkwie Beskidu Niskiego.
Cerkwie na Łemkowszczyźnie już z daleka prezentują się uroczo, bo zazwyczaj stoją na wzgórzu, otoczone potężnymi starymi lipami i kamiennym lub drewnianym ogrodzeniem z ozdobną, zadaszoną bramą. To miejsca pełne spokoju, trochę tajemnicze, ale przecież przyjazne. Jak każda dobra architektura, świątynie łemkowskie pięknie komponują się z górzystym krajobrazem wokół. Teren przycerkiewny często służył jako cmentarz, więc można tu znaleźć stare nagrobki i krzyże.
Oglądając z zewnątrz cerkiewki Beskidu Niskiego z reguły można z łatwością zauważyć, że składają się one z trzech części, które czasem wyglądają wręcz jak trzy przylepione do siebie budyneczki. Podział ten podkreślają charakterystyczne kopuły nad każdą z części. Są to: narteks, czyli przedsionek, zwany po prostu babińcem, nawa, czyli największy segment, przeznaczony dla wiernych oraz prezbiterium (sanktuarium), w którym odprawia się nabożeństwa. Jeśli uda nam się zajrzeć do środka, zobaczymy, że prezbiterium tradycyjnie oddzielone jest od nawy ikonostasem (nie wszędzie się zachował). Na ogół nie ma za to transeptu, czyli nawy poprzecznej, którą spotykamy, gdy kościół jest zbudowany na planie krzyża – większość cerkwi łemkowskich jest podłużna.
Świątynie z reguły są orientowane – to znaczy, że prezbiterium znajduje się od wschodu. Taki układ jest symbolicznym wskazaniem na Jerozolimę, a także znakiem, że Chrystus rozświetla ziemię jak
wschodzące słońce (do XVIII w. orientowano wszystkie kościoły, potem zaczęło się to zmieniać). Ponieważ zaś północ bywała, jak w wielu kulturach, uważana za stronę podejrzaną – nigdy nie pojawia
się w niej słońce, więc mogły się tam czaić różne ciemne moce – od północy często nie robiono okien.
W najstarszych zachowanych cerkwiach każda z trzech części przykryta jest własnym dachem. Są to prześliczne łamane dachy brogowe, czyli namiotowe – oznacza to, że cztery (lub więcej) połacie
dachu dążą do zetknięcia się w jednym punkcie, niczym w szałasie. W dachu brogowym nie ma więc kalenicy. Co zaś znaczy, że dach jest łamany, każdy łatwo zgadnie, przyglądając się na przykład
cerkwi wKwiatoniu – taki dach ma kilka poziomów, czasem oddzielanych gzymsami. Zwieńczeniem całości są baniaste lub cebulaste hełmy, które sprawiają, że cała budowla przypomina świecznik z
płonącymi świecami.
Nie wiadomo na pewno, jak wyglądały najwcześniejsze cerkwie, ale do XVII wieku prawdopodobnie nie miały wież. W tymże XVII wieku w Małopolsce w parafiach rzymskokatolickich popularne stały się barokowe wieże kościelne. Widocznie spodobały się także budowniczym łemkowskim, bo na przełomie XVII i XVIII wieku zaczęli takie wieże stawiać – i przy nowo powstających świątyniach, i dobudowując je nad babińcami tych już istniejących. Drewniane wieże cerkiewne zwyczaj zwężają się ku górze i mają izbicę (czyli najwyższą, nadwieszaną kondygnację: coś w rodzaju pięterka czy pomieszczenia wysoko pod dachem wieży) oraz własny kopulasty hełm na szczycie. Tak właśnie powstał unikalny styl zachoniołemkowski – ze skrzyżowania tradycyjnego wschodniego stylu cerkiewnego z zachodnim barokiem. Sylwetka cerkwi nabrała charakterystycznej piętrowości – prezbiterium wydaje się malutkie, nad nim wspina się nawa, a wieża strzela ku niebu. Wszystko razem jest wspaniale harmonijne i dopracowane – od sylwetki całej budowli po detale. Krzyże na szczytach wież i kopuł były kute niezwykle misternie, każdy według innego wzoru. Tak zbudowano na przykład świątynie w Owczarach (1653, wieża dobudowana w 1783), Kwiatoniu (ok. 1700), Świątkowej Wielkiej (1757) i Małej (1762).
Pod koniec XVIII w. ten nowy styl budowania cerkwi zaczęto trochę upraszczać – rezygnowano z łamania dachów, nad prezbiterium zamiast brogowych zaczęły pojawiać się dachy kalenicowe (czyli takie, których płaszczyzny nie stykają się w jednym punkcie, ale dwie z nich mają wspólną górną krawędź, zwaną właśnie kalenicą). Czasem zamiast umieszczać wieżę nad babińcem, stawiano ją osobno obok cerkwi. Mimo uproszczeń budowle w tym stylu nadal są wdzięczne i harmonijne: tak wyglądają cerkwie w Skwirtnem (1837), Kotani (1841), Bartnem (1842).
Z biegiem czasu brogowe dachy były coraz bardziej wypierane przez kalenicowe - kryto nimi także nawę. Podział na trzy części tracił przez to trochę na wyrazistości. Z takimi dachami trochę inaczej komponuje się baniasty hełm, zresztą czasem zastępowano go teraz tzw. ślepą latarnią. (Latarnia to nadbudówka wieńcząca dach lub kopułę, w formie okrągłej czy wielokątnej wieżyczki. Ma liczne okna i dość ażurową konstrukcję. Ślepa latarnia zaś okien nie ma i choć przypomina latarnię, służy jedynie ozdobie, nie oświetlaniu wnętrza.) W drugiej połowie XIX w. oraz częściej pojawiały się cerkwie murowane,
w których wykorzystywano –
w uproszczony sposób - wzory tych
drewnianych.
Z XIX w. pochodzą też świątynie budowane według wzorników austriackich: na początku XVIII w. architekci opracowali wzór taniego, ale porządnego murowanego kościoła wiejskiego, tzw. Landspharrkiche. Powstał on z myślą o parafiach rzymskokatolickich, ale pod koniec tego wieku cesarz Józef II przyczynił się do popularyzacji tego wzoru w Galicji, gdzie grekokatolicy dostosowali go do swoich potrzeb. Tak powstało wiele bardzo podobnych, bo powstających według niemal identycznych projektów, cerkwi zwanych józefińskimi. Mają one prosto-padłościenną wieżę, kalenicowe dachy, są murowane i okazałe, ale nie mają oryginalnego uroku tradycyjnych cerkwi łemkowskich.
Taką józefińską cerkiew można
zobaczyć w Blechnarce.
Potem zaś – na przełomie XIX i XX w. i w czasach międzywojennych, zaczęły się pojawiać zupełnie nowe pomysły na architekturę cerkiewną. Gdy Łemkowie zaczęli identyfikować się z Ukraińcami, wzorów szukali w stylu huculskim, a czasem – jak w Polanach – w kijowskim. Cerkiew w Polanach jest zupełnie różna od tych w stylu zachodniołemkowskim: zbudowana na planie krzyża greckiego (czyli takiego, który wszystkie ramiona ma równej długości), z jedną potężną kopułą nad miejscem przecięcia się naw.
Po wojnie Łemków wysiedlono, wsie opustoszały, cerkwie rozbierano na opał lub budulec, inne same niszczały. Te drewniane czasem płonęły. Na zachodniej Łemkowszczyźnie przetrwało ich więcej, bo przechodziły w ręce parafii rzymskokatolickich.
Obecnie większość służy rzymskim katolikom, ale część wróciła do grekokatolików lub prawosławnych, a czasem – jak w Polanach – dzielą się nimi wierni różnych obrządków. Parafianie starają się jak
mogą odnawiać i konserwować zabytkowe świątynie, ale wymaga to wielkich nakładów (brawa m.in. dla parafii w Owczarach, która wspaniale i z pasją dba o swoją zabytkową świątynię).
Najpiękniejsze są cerkiewki kryte gontem. Nie tylko wyglądają najbardziej stylowo, nie tylko układ gontów na krągłych kopułach i stykających się pod przeróżnymi kątami płaszczyznach jest
mistrzowski, ale jeszcze taka cerkiew pachnie miło starym drewnem. Niestety, gont jest też najbardziej kosztownym pokryciem, zatem czasem trzeba zadowolić się pozbawioną wdzięku blachą (zaczęła
się pojawiać pod koniec XIX w.) lub nawet…sidingiem.
Korzystałam z książek „Beskid Niski. Przewodnik”, Oficyna Wydawnicza Rewasz, Pruszków 2002; „Słownik terminologiczny sztuk pięknych, red. K.Kubalska-Sulkiewicz, M. Bieska-Łach, A.
Manteuffel-Szarota, Wydawnictwo Naukowe PWN Warszawa 1996; „Kościoły drewniane Karpat i Podkarpacia”, M. i A. Michniewscy, M. Duda, S. Wypych, Oficyna Wydawnicza Rewasz, Pruszków 2001, a także ze
strony internetowej www.beskid-niski.pl.
Tekst i rysunki: Joanna Gawryś
Fot.: Anna Gawryś
Artykuł pochodzi ze strony www.chodzimysobie.pl